- W miarę możliwości zastosuj jakiegoś pośrednika/headhuntera, który będzie opisywał twoją firmę jako „wiodącego lidera w swojej branży” albo „największą grupę finansową w Polsce” (huhu, to w takim razie faktycznie tajemnica jaka to firma). Ludziom przecież wszystko jedno dla jakiego korpo pracują. Kto będzie szefem zatrudnianej osoby też niech będzie słodką tajemnicą procesu rekrutacyjnego.
- Naciskaj headhuntera na szybki rezultat procesu, przecież wystarczy, jak będzie randomowo rozsyłać kopie identycznej wiadomości do każdego z kandydatów który jej/jemu wyskoczył we filtrze Linkedina. Słowa klucze z takiej wiadomości pozwolą zidentyfikować kandydatom przy wspólnej kawce czy do każdego z nich napisano
- Dopłać bonus, jeśli headhunter będzie zaczynać od pomylenia imienia osoby, do której jest kierowana oferta na Linkedinie („Dear Błażej,„) . Taki trik, żeby przykuć uwagę.
Śmieszkowanie na Twitterze
Czasem poważnie zastanawiam się po co mi Twitter, ale w trakcie wakacji trafiła się fajna wyliczanka, zapoczątkowana przez Jacka Wieczorka
1. Rób analizę poza zespołem 2. Klep kod na tej podstawie 3. Wypchnij do działu QA 4. Zielono, wdrażamy 5. Uuu coś nie halo 6. Brak profitu
— Jacek Wieczorek (@jacekwieczorek) 11 lipca 2017
Podłączyłem się, robiąc niejawne nawiązanie do pewnego var_dumpa (KMWTW)