Na przełomie marca i kwietnia minęło mi, trochę niepostrzeżenie, pięć lat działania wyłącznie na własny rachunek, więc skorzystam z okazji do lekkiego (ale rozległego) wpisu z podsumowaniem swoich wrażeń z działania jako niezależny freelancer. Wpis jest nawiązaniem do serii podsumowań po miesiącu, kwartale i pierwszym roku – podlinkowuję je na końcu tego posta. To co tu zamieszczam to suma różnych odpowiedzi na zdarzające się w moim kierunku pytania, zwłaszcza ze strony osób, które znają mnie dłuższy czas i są realnie zainteresowane pewną ewolucją mojej drogi. Ze zrozumieniem przyjmuję komentarze typu TL;DR i ten wpis nie jest próbą wygenerowania jakiejś krótkiej zgrabnej treści pod kawkę albo szybki scroll w social mediach. Jeśli z tego powodu będziesz jedną z trzech osób, które przeczytają całość – tym bardziej doceniam i pozdrawiam.
Czytaj dalej „5 lat na swoim – podsumowanie”Co mi dało to, że występuję publicznie?
Spotykam się czasem z takim podejrzliwym pytaniem „po co występuję”, albo „dlaczego występuję”. Przecież to jest wysiłek przygotowania się, stres i często też dopasowywanie swoich planów osobistych pod jakieś konkretne wydarzenie. To poświęcanie czasu wolnego, ale jednokrotnie też wręcz jest wydatek osobisty, gdy trzeba pojechać do jakiegoś innego miasta.
Czytaj dalej „Co mi dało to, że występuję publicznie?”Moje fundamenty wytrwałości
Co sprawia, że nie tracę „wiary”, że wytrwale propaguję zwinność w firmach, w których jestem? Dostałem od jednego z czytelników bloga dłuższego maila (dziękuję za niego również w tych częściach, których tu nie publikuję!). Moja odpowiedź jest na tyle generalna, a pytanie na tyle dobre, że dzielę się nią poniżej, przerywając długą ciszę na blogu.
Czytaj dalej „Moje fundamenty wytrwałości”[Czytelnik]: Już jakiś czas temu dostrzegłem, że daje za wygraną, poddaje się i nie walczę, o to żeby było lepiej. Miałeś kiedyś podobne doświadczenia, w których traciłeś wiarę w to co robisz?
Dziewięć miesięcy na swoim czyli koniec 2018
Zwyczajowo blogerzy i inni mikroinfluencerzy podsumowują rok, często nawet w formie wymyślnych infografik i zsumowań tak istotnych metryk, jak przebiegnięte kilometry albo zrealizowane dni szkoleniowe (przynajmniej z tego co widzę na Linkedinie). Ja przełom roku i spokój okołoświąteczny też wykorzystałem do autorefleksji, ale podzielę się nią bardziej w formie podsumowania trzech kwartałów funkcjonowania jako niezależny konsultant – jako przedłużenie wpisów Pierwszy miesiąc na swoim i Pierwszy kwartał na swoim .
Czytaj dalej „Dziewięć miesięcy na swoim czyli koniec 2018”Dlaczego z powrotem uwierzyłem w agile?
Tytuł lekko dramatyczny, ale trochę oddaje moje niedawne emocje. Dlaczego w ogóle miałbym przestać wierzyć w agile? Powodów jest wiele. Z jednej strony zmęczenie od ciągłego naprawiania świata, który wcale tak bardzo nie chce się naprawić. Do mojej głowy dociera zalew treści o nikłej wartości ale spójnym hejcie na agile – to też nie pomaga. Dla równowagi co do wartości treści – konsumuję też masę prowokacji i inspiracji, że „stare” metody zwinne to już za mało i że trzeba się konfrontować ciągle z coraz lepszymi podejściami, jednocześnie wracać do korzeni, czerpać z nauk ścisłych i humanistycznych, nie popełniać błędów, popełniać błędy, pamiętać o człowieku, nie zapomnieć o systemie, dbać o klienta, dbać o pracownika, dbać o wynik biznesowy, mieć ciągle wartości z tyłu głowy i nie zapominać od rozpoczęcia od „dlaczego”. Ech. Im dłużej człowiek to robi, tym bardziej ma poczucie osobistego nieogarniania. Patrząc na otoczenie biznesowe jednocześnie gołym okiem dostrzegam komercjalizację i bezrefleksyjne nadęcie biznesu „zwinnego”, z jakim nie chcę być w takiej postaci kojarzony, ale nic nie niewiele poradzę, jeśli jestem.
Pierwszy kwartał na swoim – podsumowanie
Od momentu wyjścia „na swoje” minął kwartał, postanowiłem powtórzyć wpis jak w miesiąc po wyjściu, tym razem już z trochę dłuższej perspektywy.
Za młody na Heroda
Z zasady podchodzę bardzo krytycznie do tego co robię. Wielokrotnie jestem ofiarą swojego własnego impostor syndrome – łatwo przychodzi mi myślenie, że wiele rzeczy które zrobiłem to tylko efekt przypadku, braku zorientowania się nad tematem mojej niekompetencji przez kogoś wokół mnie, że jest trwały kłopot z moimi kwalifikacjami.
Co mi daje dzielenie się wiedzą?
Na Agile Open Space w Poznaniu (w poprzedni poniedziałek), po zakończonym wydarzeniu grupka osób została, by chwilę porozmawiać o możliwych usprawnieniach wydarzenia. Michał, jeden z uczestników, zadał uczestnikom tej rozmowy ważne pytanie „co im daje bycie ‘dawcą’ na takim wydarzeniu” (na zasadzie „rozumiem, że korzyści czerpią Ci, którzy przychodzą się czegoś dowiedzieć, brać wiedzę, ale po co przychodzi ktoś, kto już raczej nie dowie się niczego nowego?”). Taka kwestia się powtarza i tym postem, publicznie powtarzając odpowiedź na to pytanie, chcę zainspirować osoby z większym doświadczeniem do udziału w tego typu wydarzeniach społecznościowych.
Jak bardzo bym nie próbował, wychodzi mi czołg
Jest taki stary żart z czasów Polski Ludowej o gościu, który wynosił z fabryki rowerów części, żeby sobie złożyć jeden samodzielnie, ale co coś złożył, to mu wychodził czołg. Przypomniał mi się on ponownie przy okazji pracy nad transformacją zwinną (i to nie w sektorze zbrojeniowym). Jak bardzo bym się nie starał „wdrażać” Scruma w zespołach, wychodzi mi, że w efekcie pracuję nad tematami takimi jak na przykład:
- strategii firmy, skutków jej braku lub braku jej stosowania na poziomie produktu
- wizji produktowej, jej braku lub niejasności czy nieaktualności w stosunku do tego, co jest w Backlogach
- strategii IT – niejasności co do roli IT w firmie, kierunku, w jakim IT się zmienia, partnerstwa biznesowego z IT w kreowania rozwiązań cyfrowych
- kultury zarządzania i kultury organizacji – styl przewodzenia i sposób zorganizowania pracy niedopasowany do wymogów obecnych pracowników, rynku pracy, złożonych problemów, jakie stoją przed większością firm
- ciągłym udoskonalaniem się firmy – status quo jest zabetonowane, zmiany są rzadkie i bolesne, nie zagląda się w źródłowe przyczyny problemów
Pierwszy miesiąc na swoim – podsumowanie
Dosłownie chwilę temu wyprowadzałem się z Warszawy, a tu już miesiąc kalendarzowy za mną. Kilka przemyśleń w odpowiedzi na pytanie „Jak tam Ci?”