Przekleństwo świadomości

Parę lat temu na Agile Coach Campie zaproponowałem jedną z sesji na temat, który nazwałem „przekleństwem świadomości”. Mam tu na myśli pułapkę, w jaką mogą Cię wprowadzić Twoje doświadczenia i Twoja znajomość różnych procesów, technik, praktyk i zjawisk, jakie zachodzą w zespołach zwinnych. Wszystkie te rzeczy powodują, że widzisz więcej, niż widzi najbardziej świadoma spośród osób z tego zespołu. Brzmi dobrze, więc dlaczego nazywam to przekleństwem? Łatwo w przypadku Agile Coacha wpaść w pychę, przekonanie, że wiemy lepiej. Myślimy: „ten zespół w ogóle nie umie ze sobą rozmawiać”.

Przekleństwem w tej sytuacji jest kilka kwestii.

Pierwsza kwestia to wpadanie w pułapkę dotychczas znanych nam rozwiązań, czyli wyobrażenie sobie, że na dany problem dokładnie jedno rozwiązanie, jakie przychodzi nam do głowy, jest właściwe. Drugą pułapką jest poczucie wyższości, czyli świadome lub nieświadome okazanie swojej przewagi nad tym zespołem. „Nie umiecie ze sobą rozmawiać, przecież ja dobrze wiem jak powinno się rozmawiać”. Najgorsze, co nas może spotkać, to fakt, że potencjalnie nie dostrzegamy, że zupełnie co innego może być kwestią najważniejszą dla danego zespołu. Te wszystkie trzy zjawiska w mniejszym lub większym natężeniu powodują, że jako Agile Coach zaczynamy mieć swoje preferencje, założenia i również uprzedzenia i przekazuje to zespołowi w ten, czy inny sposób.

Nawet jeśli wybieramy jakąś metodę bliższą coachingowi (zadajemy pytania, staramy się pobudzić zespół jakimiś uwagami czy pokazania im pewnych zjawisk), to i tak przy podejmowaniu decyzji o tym, co zrobimy z daną sytuacją, możemy popełnić błąd. Przez to przekleństwo świadomości możemy wpaść w pułapkę błędnego rozeznania w sytuacji i w efekcie tego również błędnego wyboru odpowiednich działań. Zadamy pytanie z tezą, okażemy swoje emocje mową ciała, zniecierpliwimy się, jeśli zespół nie idzie w kierunku, w którym naszym zdaniem powinien pójść.

OK, zgadzasz się z tym, że mamy to przekleństwo świadomości i co można z tym zrobić? Ja nie mam stuprocentowego rozwiązania. Wiem co mi działa lepiej niż inne rzeczy.

Najważniejsze dla mnie to trzymać się faktów, obserwacji. W czasie pracy z zespołami bardzo dużo notuję, zapisuję konkretne działania danego zespołu i często też precyzyjnie wypowiedziane frazy, do których czuję, że będę chciał się odnieść. W przeszłości wielokrotnie dostawałem feedback albo dostrzegałem negatywne reakcje na to, że dzieliłem się swoimi wnioskami. Ogólnie wnioski mogą nam pomóc w budowaniu hipotez na temat sytuacji, jaka występuje w zespole, ale przekazując jakieś kwestie, które dostrzegamy, trzymajmy się faktów, konkretnych cytatów, a nie swoich przemyśleń na ich temat. Pytajmy o interpretację zespołu, zamiast zaczynać od dzielenia się swoimi interpretacjami. Mimo wielu lat doświadczeń nadal możemy pewne rzeczy zauważyć nietrafnie, a w dodatku jeśli mamy autorytet w zespole, to nawet te swoje nietrafione obserwacje zasugerować w zespole. Może to być wręcz szkodliwe dla zespołu, z którym pracujemy. W praktyce widzę dużą korzyść w tym, że gdy realizuję sesję z zespołem albo pojedynczą osobą, najpierw pytam co sami dostrzegają. Rozmawiam z zespołem o tym, co było dla nich najważniejsze, co uważają za warte poprawienia. Ewentualne swoje rady i interpretacje możemy przetrzymać na koniec danej sesji.

Druga rada jaka mi samemu działa i też ją chętnie przekazuję innym, co do „przekleństwa świadomości”, to myśl o tym, że trzeba się z tym oswoić, że widzimy więcej. Być może mamy zupełną rację, ale to zespół do pewnych kwestii musi dojść, dojrzeć, dorosnąć, sam musi pewne rzeczy odkryć w swoim tempie. Muszę znaleźć w sobie sposób na to, żeby się za bardzo nie przejmować nadmiarem rzeczy, które dostrzegam. Nie bierzmy tego do siebie, że zespół rozwija się trochę wolniej, niż byśmy sobie tego życzyli. To się też przekłada na całą firmę, która ma swoje tempo zmiany, swoje sposoby na odkrywanie pewnych rzeczy. Bardzo łatwo nam z perspektywy czasu pracy z daną organizacją krytykować „od zawsze mówiłem, że to musicie zrobić”. Dla wielu agilowców, z którymi rozmawiam, takie wolne tempo zmiany i bycie niesłuchanym jest strasznie frustrujące. Warto docenić, że liczy się ta droga, którą organizacja, zespół czy pojedyncze osoby przejdą w toku odkrywania tego, co muszą odkryć, nawet jeśli w trakcie takiej podróży będą odrzucali nasze rady, rozwiązania czy sugestie. Prawdopodobnie wróci do nas po miesiącach lub latach komunikat „kiedyś tego nie widziałem, ale dzięki Twojej pracy dzisiaj działam inaczej” – i takiej satysfakcji ze spełnionej misji życzę każdemu z nas.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.