Od momentu wyjścia „na swoje” minął kwartał, postanowiłem powtórzyć wpis jak w miesiąc po wyjściu, tym razem już z trochę dłuższej perspektywy.
Drugi i trzeci miesiąc były spokojniejsze, nie miałem dużo zleceń, więc pracowałem sporo czasu w domu. Finansowo się to mimo wszystko w miarę spinało z moimi zamierzeniami (osiągałem w kolejnych miesiącach poziom X i 0,75X). Czas wolny wykorzystałem na spędzenie czasu z rodziną – odkryciem było to, że w zasadzie obowiązki rodzinne w dniu „w domu”, w czasie, gdy Ala miała cały dzień pracy, potrafi wypełnić mi etat (a te kilka godzin, gdy chłopacy są w szkole, w zasadzie ledwie wystarczają by coś dziubnąć z tzw. planktonu tasków, a nie zrobić jakiś sensowny większy przyrost pracy, zwłaszcza kreatywnej). Trochę to kwestia naszego małżeńskiego wyboru, trochę konieczności, ale teraz poznałem na swojej skórze, że łączenie pracy z domu z byciem mamą/tatą jest cholernie ciężkie. Nieregularność pracy u klientów, ale też spiętrzenia działań, które przedsiębiorca musi wykonać na konkretną datę (faktury do klientów, rozliczenie kosztów, domknięcie wątków formalnych typu podatki) pod ciekawą presją postawiło mi coś, co wcześniej miałem czyściutkie – weekend jest dla rodziny, pracuję w pracy w trakcie dni roboczych. Sporą część godzin, które są moją „pracą” robię w domu i niestety już nie jest tak lekko to ustawić, bym uniknął pracy w sobotę czy niedzielę. W przyszłości będzie lepiej… (kogo ja oszukuję ;P)
Cieszę się, że udało mi się zrealizować warsztat na Agile on The Boat, fajnie też, że udało mi się trafić jako uczestnik na dwa społecznościowe wydarzenia dziejące się w Poznaniu (BYOP i Agile Open Space). Dzięki temu odświeżyłem kilka kontaktów poznańskich i poznałem kilka nowych osób. Zwłaszcza, gdy chcę się skupić biznesowo i towarzysko na tym rynku, będzie mi to procentowało w przyszłości.
Jestem zadowolony z tego, że udało mi się trochę pisać – wróciłem do rytmu blogowego (obniżyłem sobie poprzeczkę z pierwotnego cyklu poniedziałek-czwartek na „wpis w każdy wtorek” i mam ich w tej chwili kilka zakolejkowanych). Działam też na Agile247 i udało mi się też popracować trochę nad stroną firmową 202Procent.pl . Odkryciem ogromnych rezerw efektywności było twarde przestawienie się na dojazd do klienta pociągiem i pracowanie w pociągu w trakcie podróży. Nie zrobię z pociągu każdego rodzaju pracy i nie jest tak, że w każdej podróży pracuję całą drogę – ale godzinkę pisania wpisów albo spisanie sobie przemyśleń nt. jakiejś koncepcji, jaką mam w danej chwili w głowie, znajdę i ta godzinka jest czystą korzyścią, jadąc autem bym tego nie zrobił. Nie wspominając o tym, że spokój jadącego pociągu wprawia mnie w dobry nastrój kreatywny. Mnóstwo dobrej roboty zrobiliśmy też (póki co trochę bardziej koncepcyjnie) z Jackiem Wieczorkiem – umówiliśmy się, że minimum jeden dzień w miesiącu poświęcamy sobie i pracujemy razem nad wymianą wiedzy, inspiracjami i rozbudową swojego biznesu. Jeśli „wjedzie” nam chociaż część planów, to już będzie coś naprawdę dużego i głośnego.
Bardzo mocna passa biznesowa pojawiła się w zasadzie w ciągu ostatnich kilku tygodni – podjąłem się nowego kontraktu, który aktualnie szczelnie dopełnił mi dostępne dni a na horyzoncie czai się wielkie wyzwanie w wielkiej firmie i być może okazja do kolejnej dużej transformacji, w której mógłbym pomóc. Co ważne dla mnie, bardzo poprawiła mi się relacja dni przepracowanych w Poznaniu, wróciło mi już dawno zapomniane miłe uczucie jak to jest pojechać do pracy pociągiem osobowym o 7:55 i wrócić koło 18:00 (mieszkam ~godzinę drogi od centrum Poznania). Udało mi się też zrealizować to, co sobie zawsze obiecywałem – w wakacje łączę pracę z przyjemnościami, spędziliśmy z Alą kilka dni w Trójmieście przy okazji mojego wyjazdu do klienta i za tydzień powtórzymy ten manewr, robiąc dwutygodniowy wypad turystyczny całą rodziną na Kaszuby, który połączę z kilkoma dniami konsultacyjnymi.
Bardzo ciekawym doświadczeniem półprywatnym było to, że zmieniliśmy z żoną podejście do finansów i ponieważ obecnie oboje jesteśmy na działalności gospodarczej, podjęliśmy twardą decyzję o tym, że wydajemy tylko te pieniądze które mamy (koniec z kredytami, ratami czy realizowaniem wydatków „teraz” pod przychody, które będą „kiedyś”). Życie rzuciło nam w tej kwestii wyzwanie i mieliśmy serię zdarzeń nieprzewidzianych, które wytestowały nam te założenia, ale póki co udało się nam je utrzymać. Nie jest lekko trzymać się zasady „jeśli nie masz na coś gotówki, to znaczy, że Cię na to nie stać”, zwłaszcza, że zbliżamy się do wyposażenia naszego nowego domu i trwają wakacje, w które chciałoby się trochę zaszaleć.
Co nie wyszło – nie znalazłem czasu na przygotowanie i uruchomienie otwartych warsztatów, które chciałem zrealizować. Czuję (i widzę po Jacku) ile z tym jest roboty, by dobrze opracować program i go efektywnie wypromować, aktualnie jakoś nie mam na to zajawki. Niestety nie znalazłem też zajawki na świadome pisanie kolejnych rozdziałów książki, ale w tym temacie trochę oszukuję sam siebie i przemycam pewne treści (ich zarysy) jako wybrane wpisy na blogu.
Co przede mną – mimo urwania głowy z dniami u klientów dopchałem sobie do kalendarza kilka wystąpień: 25 lipca zrobię warsztat na toruńskiej społeczności, 20 września jestem umówiony wstępnie na Agile w Biznesie, odwiedzę też na jesieni konferencję wrocławskiego PMI „Psychologia w Biznesie i Zarządzaniu Projektami„. Trzymam kciuki za to, że uda mi się dostać do programu Agile By Example (choć już po zgłoszeniu się przyjąłem też zaproszenie do zostania członkiem Rady Programowej, co zrobiłem pod warunkiem rozwiązania konfliktu interesów). Natłok zleceń i potencjalnych opcji na dalsze zlecenia daje mi spokój co do aktualnych działań biznesowych oraz możliwość uważnego dobierania sobie ewentualnych kolejnych inicjatyw. Wpadnięcie w rytm pracy nad zleceniami w bliższej odległości od domu daje mi szansę na czas i siły do przyciśnięcia książki i innych materiałów, które mogą mi pomóc z moją pozycją rynkową, rozpoznawalnością mojej marki osobistej i być ważnym wkładem w społeczność zwinną. Chcę też zbudować newsletter, w którym mógłbym zagregować i podsyłać z jakąś regularnością do zainteresowanych osób swoją twórczość (obecnie rozsianą po blogu i Agile 247, docelowo również fragmenty książki i materiały w innych mediach) – jak czytasz to i brzmi to dla Ciebie jak coś, na co byś się zapisał(a) to daj mi jakoś znać, może mnie to lepiej zdopinguje do działania.
Na poziomie czysto ludzkim, gdy opowiadam o tym, jak mi jest na swoim, podkreślam, że odzyskałem balans między pracą a rodziną, czasem wolnym i zbieraniem energii a jej wydatkowaniem. Kręci mnie też to, że większość z tego, co obecnie robię, jest ekscytujące i konkretne, takiej różnorodności i intensywności brakowało mi na etacie. Zagrożeniem będzie to, żebym się nie zajechał – mam dobrą pozycję wyjściową do selekcji tematów, których się podejmuję i pracy wyłącznie nad tymi, które mnie faktycznie długofalowo kręcą i nie spalają.
Kubo, gratulacje. Niedługo się obejrzysz, a za Tobą będzie już półrocze, później rok itd. Fajnie, że się dzielisz refleksjami. Z jednej strony mogą być inspiracją. Z kolei z drugiej… gdy kogoś spotkasz, to zamiast opowiadać ogólnie co u Ciebie, to już będzie to wiadome z bloga i od razu można będzie wskakiwać w grubsze tematy 😉
Wielka firma i duża transformacja. Czyżby zmiana perspektywy? Jednak ciągnie wilka do lasu?
Dobrze, że zwracasz uwagę również na jakże istotne aspekty rodzinne vs kwestię pracy z domu. Ciekaw jestem czy na obecnym etapie (budowa i wyposażenie domu) masz tak, że myślisz, że po przeprowadzce, gdy już będziesz mieć swój gabinet do pracy, to będzie inaczej. Naprawdę interesuje mnie rezultat tego eksperymentu, jak wiele to zmieni.
Powodzenia!
Cześć Bartek, faktycznie, jak już się spotkamy, to połowę tematów „co u mnie” już będziesz znał 😉
Wilka do lasu ciągnie zawsze, jak się uda to będzie fajnie – i w moim podstawowej fascynacji (zwinne transformacje) i w Poznaniu, a wisienka na torcie to rozpoznawalna marka.
Co do gabinetu – liczę na to, że przy odseparowaniu stref w domu (rozrywki, spania, zabawy chłopaków) będę mógł się bardziej skupić wtedy, gdy tego będę potrzebował. W małym mieszkaniu to niewykonalne.
Serwus Kuba,
z opisu wynika, że dobrze planujesz pracę na swoim. Tak trzymać. Powodzenia i mam nadzieję do zobaczenia przy okazji jakiejś konferencji.
Serwus Bartek, dzięki! Do zobaczenia 🙂