Ważną zdolnością osoby, która wspiera zmianę całej organizacji, jest wytrwałość. O swojej wytrwałości mógłbym pewnie napisać książkę albo przynajmniej jej rozdział i zarys fundamentów wytrwałości zapisałem we wpisie jakiś czas temu. Ten wpis, to transkrypcja pewnego nagrania sprzed 3 lat, gdy jeszcze funkcjonowałem jako Lead Agile Coach w mBanku. Na świeżo, na gorąco, na podstawie bieżących wydarzeń w transformacji, zrobiłem sobie głosową notatkę dla samego siebie o tym, że warto czekać. Jak dobre wino, nagranie nabrało dla mnie głębi smaku po czasie, więc postanowiłem się nim podzielić w postaci tekstu (przyznam, trochę zredagowanego, by wydobyć więcej konkretu spod emocji).
Z perspektywy osoby, która tego nie przeżyła, napędzanie większej transformacji może się wydawać podobne do tego, jak działają mechanizmy zmiany z pojedynczym zespołem:
- Wprowadzamy jakąś nową technikę, trzeba komuś ją najpierw wytłumaczyć.
- Potem pokazać jak to zrobić.
- Potem przez chwilę pomagać, żeby to robić i żeby weszło w nawyk
- … i już mamy efekt w postaci zmiany.
Tak faktycznie można wprowadzać user stories w pojedynczym zespole, ale tak się nie zmieni kilkuset- czy kilkutysięczno osobowej firmy w sposób trwały.
Jedną z charakterystyk tego, co robię i robił mój zespół wewnątrz firmy jest drążenie skały, cierpliwe sianie i długie oczekiwanie na uzyskanie plonów. Każda firma będzie miała swoje tempo uzyskiwania tych plonów. Tak jak nie porównuje się Story Pointów pomiędzy zespołami – tak uważam, że dużym błędem jest porównywanie pomiędzy firmami w sposób bezwzględny czasu potrzebnego do realizacji zmiany. Czasem spotykam się przy okazji szkoleń albo prezentacji o case studies z transformacji z pytaniem „jak długo to będzie trwało”. Moją najbardziej rzetelną odpowiedzią jest niestety „nie wiem”. Przykładowo jakaś firma na konferencji się chwali, że wprowadziła Scruma w 3 miesiące, w pół roku, rok. Super, może tak faktycznie było. Brawo dla nich, jeśli była to trwała zmiana. Nasza firma jest inna i twoja firma jest inna i jego firma też jest inna. Każda firma będzie się zmieniać w swoim tempie.
To, co spokojnie można było powiedzieć o zmianie w mBanku [i nadal dzisiaj pewnie tak jest, ale teraz już nie wiem, bo już mnie tam nie ma], że nie była super szybka. Pewne rzeczy mają swój naturalny cykl. Pewnych rzeczy nie da się zmieniać częściej: niektóre tylko raz na rok, pewne rzeczy zmieniają się nie wcześniej niż co kwartał. Duże decyzje wymagają dużej ilości zatwierdzeń, co wymaga dużej ilości tłumaczeń, ewangelizacji i odbycia szeregu rozmów, zarówno politycznych jak i merytorycznych. Nie należy się poddawać, ani też nie sądzę, że właściwą drogą byłaby próba nadmiernie intensyfikacji niektórych działań albo spalania się we frustracji. Po prostu firma takie już ma swoje naturalne tempo zmian – inne będzie miał start-up, kilkuset osobowa firma produktowa a inne duża organizacja z tradycją, z ustalonymi procesami pracy, z przyzwyczajeniami ludzi.
Im wolniejsze naturalne tempo zmiany danej firmy, tym bardziej satysfakcjonujący jest moment, gdy po wielu czynnościach i działaniach różnego typu okazuje się, że mamy pozytywne rezultaty. Na przykład manager, który na starcie był co najmniej sceptyczny, jeśli nie wprost przeciwny Agile, teraz jest jego największym fanem i propagatorem. Osoba, która była bardzo sceptyczna w zespole, okazuje się być świetnym Scrum Masterem. Dzięki pracy z tą osobą, w całej części firmy bardzo samodzielnie (czyli już bez pomocy Agile Coacha) podejmują jakieś zaawansowane rzeczy – np. skalowanie, czy retrospektywy poziomie całych obszarów. To jest wszystko bardzo budujące. Warto na to czekać. Warto też celebrować taki moment. Pewnie nie ma co robić za wczesnego poklepywania się po plecach, ale warto sobie rzucić na to okiem i powiedzieć, że się naprawdę udało doprowadzić do czegoś bardzo fajnego.
Zwłaszcza jeśli udało nam się do tego doprowadzić w sposób coachingowy – pozwoliliśmy tym ludziom w ich własnym tempie dojść do tego co jest dla nich dobre, co jest dla nich ważne, co pomaga im rozwiązać ich konkretne potrzeby. Nie zmusiliśmy ich do postępowania według przez nas narysowanego szczegółowego planu.
Podsumowując – w przypadku zmieniania bardzo dużej organizacji wytrwałość jest krytycznie potrzebna, żeby z pokorą podejść do tego, że nasi partnerzy będą się zmieniać w swoim, a nie w naszym wymarzonym tempie. Warto czerpać energię z tych momentów, gdy wreszcie się doczekamy i gdy dzieje się coś naprawdę wspaniałego, gdy firma albo czy jej część zrobiła zauważalny krok w stronę zwinności.